Zawsze miałem problem z porankami.
Budzik, kawa, szybki prysznic i już musiałem biec. W głowie szum – za dużo informacji, za mało ciszy.
Wszystko zmieniło się, kiedy pewnego dnia – przez zupełny przypadek – włączyłem radio online.

Nie była to żadna „wielka decyzja”. Po prostu chciałem coś usłyszeć poza ciszą.

Od tamtej pory poranki stały się... lżejsze.
Radio internetowe to nie tylko muzyka. To głos – spokojny, stały, prawdziwy.
Nie muszę wybierać playlisty, nie szukam nastroju. Radio robi to za mnie – nie nachalnie, tylko naturalnie.

Codziennie trafiam na coś nowego: rozmowę o lokalnym festiwalu, nieznany utwór sprzed lat, wiadomości z regionu.
I to działa lepiej niż kofeina.